W m.in. sklepach sieci „Biedronka” można nabyć test na Covid-19 szwajcarskiej firmy PRIMA Lab. Zyskały one sławę jako „testy na Covid”, jednakże w rzeczywistości ich wynik nie świadczy o aktualnie trwającym zakażeniu koronawirusem. Ich faktycznym przeznaczeniem jest wykrywanie swoistych przeciwciał klasy IgG oraz IgM. Oznacza to, że mogą one jedynie podpowiedzieć, czy pacjent miał kiedykolwiek wcześniej kontakt z tym patogenem. Są to łatwe w obsłudze szybkie testy kasetkowe, wykorzystujące metodę immunochromatografii. Czy faktycznie mogą one być pomocne w walce z pandemią? Prześledźmy to krok po kroku.
Test na Covid-19 — czas start
Na wstępie trzeba wyraźnie zaznaczyć, że test na Covid-19 dostępny od niedawna w sklepach nie pomoże nam określić, czy w momencie robienia testu pacjent jest zarażony koronawirusem. Wszelkie niepokojące objawy, które u niego wystąpiły i skłoniły go do kupna tego testu, powinny skierować go w pierwszej kolejności do lekarza. Jedynie specjalistyczne testy diagnostyczne i ocena fachowców jest w stanie dać jednoznaczną odpowiedź, czy chory faktycznie przechodzi zakażenie (Czytaj także: Jak działają testy PRIMACOVID z Biedronki?).
O czym świadczy wynik testu na Covid-19?
Test na Covid-19, którego pojawienie się w sklepach wywołało niemały szum, jest w stanie wykryć swoiste przeciwciała klasy IgG i IgM. Oznacza to, że za jego pomocą możemy określić, czy dany pacjent miał wcześniej (a nie teraz) kontakt z wirusem. Wynik „pozytywny” świadczy o obecności przeciwciał w organizmie badanego pacjenta. Pamiętajmy jednak, że przeciwciała te powstają po ok. 10-20 dniach od momentu zakażenia, zatem robienie testu, mając jednocześnie objawy choroby, jest bezsensowne i bezzasadne. Wynik „ujemny” jest równoznaczny z brakiem dotychczasowego kontaktu z koronawirusem.
Co więcej, według obecnie obowiązujących wytycznych (wydanych przez Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych) testy kasetkowe nie powinny być w ogóle stosowane. Producent testu na Covid-19 nie podaje informacji na temat oceny czułości i jakości swojego wyrobu. Oznacza to, że wynik uzyskany za jego pomocą i tak powinien być zweryfikowany przy pomocy profesjonalnych metod diagnostycznych. W efekcie, jeśli pacjentowi wyjdzie „pozytywny” wynik w takim teście, nie powinien on go uznać za właściwy. Należy go zweryfikować w laboratorium.
Test na Covid-19 i jego wady
Dolejmy jeszcze nieco oliwy do ognia. Wyniki takiego testu na Covid-19 mogą być fałszywie ujemne lub fałszywie dodatnie — wówczas uzyskane rezultaty nie odzwierciedlają stanu faktycznego. Wynik fałszywie ujemny dotyczy pacjentów, którzy przebyli zakażenie, ale nie wytworzyli przeciwciał. Daje im to błędną informację, jakoby nie mieli do tej pory kontaktu z koronawirusem, co w ich przypadku jest nieprawdą. Z kolei wynik fałszywie dodatni dotyczy osób, u których test wykrył inne, podobne przeciwciała, które powstały w wyniku kontaktu z innym wirusem. Pamiętajmy, że w celu wykrycia obecnie przechodzonego zakażenia, jedynym słusznym rozwiązaniem jest wykonanie testu wykrywającego ANTYGEN, a nie przeciwciało. Takie testy obecnie nie są powszechnie dostępne dla konsumentów. Testy PCR lub antygenowe, bo o nich właśnie mowa, są wykonywane jedynie w wyspecjalizowanych placówkach przez wykwalifikowany personel (Czytaj także: Warianty koronawirusa – charakterystyka i porównanie).
Czy sprzedaż testów na Covid-19 w sklepach to dobry pomysł?
Spójrzmy prawdzie w oczy — pandemia koronawirusa dotknęła w jakimś stopniu każdego z nas. Nie ma zatem nic dziwnego w tym, że każdy próbuje dbać o swoje zdrowie tak, jak potrafi. Nie można całkowicie demonizować tego rodzaju testów. Jeśli takie rozwiązanie wpłynie, choć w minimalnym stopniu na poprawę bezpieczeństwa i ograniczy rozprzestrzenianie wirusa, to jest to dobra idea. Należy jednak cały czas pamiętać, że test na Covid-19 nie da nam odpowiedzi na pytanie, czy właśnie przechodzimy zakażenie. Wykonując go, możemy mieć jedynie rozeznanie, czy wcześniej mieliśmy już kontakt z tym patogenem (Czytaj także: Bamlanivimab – czy ten lek zakończy pandemię koronawirusa?).
Na pewno dostępność tego rodzaju testów w sklepie spożywczym nie jest rozwiązaniem idealnym. Miejscem, które w pierwszej kolejności powinno dysponować tego rodzaju narzędziami, są apteki. Farmaceuci mogliby poinstruować pacjenta i uczulić na pewne istotne rzeczy, o których „zwykły” pacjent po prostu nie wie. Niemniej, rozpowszechnienie testów na Covid-19 może także przerodzić się w coś dobrego. Być może doprowadzi to do powszechnej dostępności testów antygenowych lub rozpocznie burzliwą dyskusję na temat tego, jak poprawić nasze bezpieczeństwo.
Kłamliwe testy a wy nazywacie to dobrym. Jak są nieskutecznie nie sprzedawajcie ich. Jestem zaskoczona że wprost piszecie że z tych bubli może wyjść wszystko i nieprawda ,masakra. Pieniądze ważniejsze…
Całe Niemcy testują się takimi (antygenowy i) testami na potęgę i dzięki temu nie mają tyłu przypadków śmiertelnych. Dzieci dostają testy za darmo w szkołach, w sklepach dorzucają je gratis do zakupów. Tylko w Polsce oczywiście demonizujecie, bo wszystko musi iść przez lekarza. Dwa dni temu zrobilam test synowi w domu, bo na szczęście nam rodzinę w Niemczech, więc i testy od nich mam. Wyszedł pozytywny. Zanim dostałam skierowanie, pobrali materiał i dostalam wyniki minęło 3 DNI. W tym czasie syn mogl roznosić i kichać na wszystkich wokół, ale siedział w domu, bo zrobiliśmy mu wcześniej test domowy. Wynik z laboratorium wyszedł pozytywny. A syn przechodzi zupełnie bezobjawowo. W d .. sobie wsadzie takie artykuły, dzięki nim właśnie tak to w Polsce wygląda Jan wygląda, czyli dramat.
Niemcy bardziej chorują niż Polacy, doinformuj się
Ale czy bardziej umierają ? Polska na 21 miejscu, Niemcy na 69 malejąco na 1 mln mieszk. DOINFORMUJ SIĘ !
Tylko w niemczech odzielają zmarłych na srowit, z tymi ktorzy zmarli z choroby innej a wpis srowit jest oplacalny dla lekarzy i by statystyki ciagle straszyły ludzi
Niekoniecznie Niemcy bardziej chorują niż Polacy. W Niemczech jest robione bardzo dużo testów więc wiadomo, że wykrywają więcej przypadków niż w Polsce.
Powyższy test jest testem na przeciwciała, a nie antygenowym – to zasadnicza różnica. Jeśli od zakażenia minęło mniej niż 7 dni to test nie mógł wyjść pozytywnie (chyba że wcześniej dziecko było szczepione lub złapało wirusa po raz kolejny a przeciwciała zostały z poprzedniego zakażenia).
Robiłam te testy przy każdej infekcji i wychodził negatywny aż podczas jednej grubszej choroby wyszedł pozytywny i był potem potwierdzony badaniem laboratoryjnym. Nie piszcie głupot że nie działa po prostu macie szczęście i nie chorujecie na to.
Apteki mają około 100% marżę. A sklepy 5-15%.
Durny Acard w aptece ma dwukrotnie wyższą cenę niż aktualna, zalecana przez mp.pl czyli Medycynę Praktyczną, przy wejściu dla dla lekarzy.
Ludzie nie lubią być robieni w bambuko, zawsze wybiorą dyskont. A rozsądni chorzy poproszą żeby ktoś innym im kupił test, by sobie zrobić samemu. A dlaczego nie chcą zgłaszać choroby, to już inny temat, kolejny objaw dysfunkcji kartonowej Polski, na inną opowieść. Dość powiedzieć, że w UK >90% testów ludzie robią sami w domu ale tam zgłaszalność jest prawie 100%, bo na teście jest numer, to się zgłasza telefonicznie i nie trzeba się już potem użerać o L4, zwrot straconych dochodów itd. Tam działa. A tu “tosięniedapanie”.